niedziela, 18 listopada 2012

Rok akademicki czas zacząć

Wiem, wiem, wiem... Rok akademicki zaczął się już półtora miesiąca temu, a ja dopiero teraz o tym... Jak przystało na wiecznego studenta nie przeszło bez komplikacji! Miałem wizytę u dziekana z "uprzejmą prośbą" by mnie przepuścił na następny rok i jednak się udało!

Udało mi się (po trzech tygodniach) odebrać wpis z zaległego przedmiotu i wyjaśnić sprawę czemu w indeksie mam inną ocenę niż w systemie... Pani w dziekanacie zapytała o nazwę przedmiotu i nie musiałem już nic więcej tłumaczyć!

Na wykłady chodzę (nie wszystkie) i na nich też nie próżnuję. Na razie jeszcze stary zapas dzieł, ale niebawem wstawię coś nowszego!

sobota, 22 września 2012

Pierwsza 5!

Stało się, dostałem pierwszą w mojej (bądź, co bądź już długiej) karierze na studiach piątkę (tak ocenę bardzo dobrą, 5.0)! I nie chodzi mi tu wcale o 5 z jakiegoś kolokwium (teraz dostaję punkty, a nie oceny), ale z całego przedmiotu na koniec wpisywaną do indeksu. Swoją drogą nie wiem jak to mój biedny indeks zniesie taki szok...

Przedmiot nie był jakoś specjalnie wymagający, skoro dostałem 5, ale zawsze coś! Szczerze powiedziawszy nie wiem czy ma to dla mnie jakieś większe znaczenie, że dostałem 5, a nie 4 czy 3... Grunt, że zaliczone!

Wiem, że już po sesji, ale piątki w indeksie jeszcze nie mam. W czerwcu jakoś nie mogłem się stawić po wpis, a teraz prowadzący będzie dopiero w połowie października. Szkoda, że za tę twórczość nie dostaje się 5:


wtorek, 11 września 2012

Zerkanie na zegarek

Często jak patrzę na zegarek widzę godzinę na przykład 20:20. Słyszałem różne teorie na temat co to oznacza... W sumie nie robię tego specjalnie, że czekam pierwsze 20 minut godziny by uzyskać, tę niezwykłą godzinę. Jestem w stanie przez 2, 3 godziny nie patrzeć na zegarek i tu nagle na przykład 16:16...

Moją ulubioną godziną jest 10:10. Nie wiem z czego to wynika, tak po prostu jest i już! Przyznaję, że zdarza mi się czasem o tej godzinie spać, ale tak zostało.

Swoją drogą czuję się nieswojo, gdy nie mam zegarka na ręku. Zazwyczaj jak wychodzę z domu sprawdzam, czy mam przy sobie portfel, klucze, komórkę i zegarek. Nie wyobrażam sobie, by w celu poznania aktualnej godziny musiałbym wyjmować komórkę! Zwłaszcza, że komórka, a właściwie jej bateria wytrzymuje mi zaledwie dzień! Jednak to zupełnie inna kwestia.

Mówią, że szczęśliwi czasu nie liczą, ale mam takie dni na wykładach, że niecierpliwie zerkam na zegarek i nawet rysowanie czegoś takiego mi nie pomaga:


czwartek, 6 września 2012

Bieganie za wpisami

Parę dni temu zaczęła się sesja wrześniowa, jak niektórzy mówią Kampania Wrześniowa. Jak patrzę na ilość zaliczeń, którym muszę sprostać, to trochę mnie to przeraża, ale będę walczył. Jednak część przedmiotów mam zaliczonych, a nie mam wpisu w indeksie. Czasami zdobyć wpis do indeksu jest dużo trudniej niż zaliczyć przedmiot...

Dziś zdarzyła mi się całkiem zabawna sytuacja. Poszedłem na konsultacje, by zdobyć ocenę w indeksie. Była całkiem spora kolejka, zatem spokojnie czekałem. Dodam tylko, że musiałem udać się na inny wydział, by odnaleźć panią prowadzącą, a czekający byli głównie z tamtego wydziału. Gdy wreszcie przyszła moja kolej wszedłem i taką oto rozmowę przeprowadziłem z panią doktor:
 - Dzień dobry, przyszedłem po wpis.
 - Gdzie ja pana odnajdę? - rozłożyłem bezradnie ręce - Jaką ja mam panu ocenę wstawić?
 - Cztery - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - powinna mnie pani kojarzyć, byłem na wszystkich wykładach.
 - Tak teraz kojarzę!
W ten oto sposób otrzymałem ocenę. Teraz pozostaje mi się zastanawiać czy na pewno mam tę czwórkę, ponieważ jakiś czas temu ją dostałem, a pracy zaliczeniowej na oczy nie widziałem oraz czemu ja nie powiedziałem, że dostałem 5!?!

Choć z drugiej strony system wirtualnego dziekanatu raczej podważyłby moją 5 otrzymaną w sposób niecny i podstępny... Jednak z drugiej strony co by było ważniejsze ocena z indeksu i karty ocen czy z elektronicznego systemu? Cóż..., chyba się tego nie dowiem..., a na pewno nie tym razem.

Dodam tylko, że zajęcia, z których dziś odebrałem wpis, nawet mi się podobały i uważam, że przydadzą mi się w przyszłości, choć nie były ściśle związane z moim kierunkiem. Jak również dały mi dużo okazji do tworzenia tych oto dzieł:


poniedziałek, 3 września 2012

Czytanie

Wiele się mówi o tym, że ludzie nie czytają. Ja w sumie w domu też nie czytam, chyba że jakaś książka bardzo mnie wciągnie. W domu mam telewizor, komputer i moja uwaga jest odciągana. Jednak najwięcej czytam w środkach transportu publicznego. Owszem, przyznaję, że czasem zdarza mi się zagrać na komórce zamiast poczytać, ale w większości czytam książki.

Audiobooki też w tej chwili robią u mnie karierę. Są pozycje, po które bym nie sięgną samodzielnie, ale jeśli przy okazji mi lecą jako tło do jakiegoś mniej zobowiązującego zajęcia, to czemu nie. I co najważniejsze - by czytać trzeba całą uwagę skupiać na tej czynności i na przykład prowadząc samochód lub po prostu spacerując książki czyta się trudno (nawet stojąc w korku - zdarzyło mi się, nie polecam!).

Oczywiście mam swój ulubiony gatunek oraz ulubionych autorów, ale nie jestem w 100% na nie zamknięty (zwłaszcza jeśli chodzi o audiobooki). Najbardziej lubię fantasy, a ulubionymi autorami są Neil Gaiman oraz Siergiej Łukjanienko.

Jednak czytając nie da się słuchać wykładu i uważać co się na nim dzieje, a rysując coś takiego owszem:


czwartek, 30 sierpnia 2012

Amber Gold

W sumie to gorący temat, więc też sobie coś napiszę! A co!

Pierwszą kwestią jest to, że ludzie po prostu nie myślą! Wszystkie lokaty w bankach są koło 10%, a tu nagle wchodzi nikomu nie znany ładnie nazywający się "Amber Gold" i gwarantuje zysk na poziomie 12%, 14%, 16,5%? W sumie nie śledzę tego tak mocno i różne wersję słyszałem! Na takie oprocentowanie banki udzielają kredytów! Zaufajmy komuś, kto ładnie się nazywa! Przecież to nie jest podejrzane!

Drugą kwestią jest nazwa. Chodzi mi tu właściwie o to, że słowo "amber" i "gold" razem zaczęły się źle kojarzyć... Oglądałem wywiad z jakąś sprzedawczynią/właścicielką sklepu jubilerskiego, która mówiła o spadku zainteresowania, ponieważ w szyldzie pojawiają się te dwa słowa. Co jest śmiesznie, ponieważ gold to złoto, a amber to bursztyn. Myślenie pod tytułem: "O to te dwa słowa! To na pewno coś złego! Tu też mnie oszukają!" jest, no cóż, trochę szokujące!

Trzecią kwestią jest zwrot z Państwa obywatelom, którzy w firmę zainwestowali! Niby dlaczego? Czy to moja wina, że ktoś za przeproszeniem jest idiotą? Wszystkie fundusze inwestycyjne i domy maklerskie ostrzegają, że inwestycja wiąże się z ryzykiem! Dlaczego miałbym, jako podatnik, płacić za kogoś, kto nie myśli i inwestuje całe oszczędności w jedno miejsce, gdyż obiecali mu tam duży procent? Takie było ryzyko! Im większa szansa zarobku, tym też większa szansa straty!

Podsumowując, nie rozumiem do końca o co to wielkie halo! Owszem, ludzie zostali oszukani i nie jest to dobre, ale to oni nie pomyśleli i nie rozumiem czemu między innymi ja miałbym ponosić tego konsekwencje!?! Wszytko jest skutkiem braku myślenia, żeby nie powiedzieć głupoty! Przecież można było sobie spokojnie siąść, policzyć i pomyśleć rysując sobie na przykład coś takiego:


sobota, 25 sierpnia 2012

Organizacja, a wolny czas

Najbardziej cenie sobie dni, w których nie mam czasu na nic. Dni podczas, których muszę lecieć od jednego zajęcia do następnego w ekspresowym tempie! Wtedy mam poczucie dobrze wykorzystanego dnia! Jeśli jednak mam nadmiar wolnego czasu, to czuję, że wycieka mi on przez palce. Jeśli jednak mam dzień zalatany i wszystko zaplanowane na granicy, to wtedy znajduję go na wszystko. Wiem, że czasem doba rzeczywiście jest za krótka, ale łatwiej ją optymalnie wykorzystać, jak ma się więcej do zrobienia.

W sumie jestem leniem z natury i uważam to za jedną z największych moich wad, ale również zalet! Wada - chyba nie muszę nikogo przekonywać dlaczego, ale zaleta... Już spieszę z wyjaśnieniem - jako leń nie lubię zbytnio się przemęczać i każde czekające mnie zadanie staram się przygotować oraz zaplanować w sposób optymalny - tak by zabrało jak najmniej mojego cennego czasu! Jednak nie leniuchuję tworząc te oto dzieła:

piątek, 24 sierpnia 2012

Nauki czas

Wakacje nieubłaganie się kończą, w związku z czym należało by rozpocząć naukę do sesji wrześniowej. Jak co roku człowiek obiecywał sobie, że naukę zacznie na tyle wcześnie, by nie było jej tak dużo na ostatnią chwilę, a wyszło... oczywiście jak zwykle!

Muszę jednak się przyznać, że nie próżnowałem z nauką przez całe wakacje. Co prawda nie uczyłem się do niczego co może mi się przydać na studiach, ale jeden tydzień wakacji poświęciłem intensywnej nauce.

W sumie nawet stęskniłem się trochę za nauką i oczywiście za tworzeniem nowych dzieł, takich jak to:


P.S.: Powodzenia w sesji!

środa, 4 lipca 2012

Drugi kierunek

W tym roku można już ostatni raz studiować na drugim kierunku za darmo! Co w sumie jest śmieszne, ponieważ miało to nastąpić już w zeszłym roku, ale dzięki błędowi w ustawie to jest rok dłużej.

Wystarczyło w ustawie napisać "...przyjęci na rok akademicki 2012/2013...", a nie "...przyjęci w rok akademicki 2012/2013...", przynajmniej tak zrozumiałem tłumaczenie bełkotu prawniczego na polski. Proces rekrutacji kończy się w starym roku akademickim, by od nowego można zacząć przygodę ze studiowaniem! To nam ukazuje kto pisze ustawy! Ludzie, którzy nie znają się na prawie, ponieważ; jak wypowiadał się student prawa; gdyby student popełnił taki błąd na zaliczeniu, to by ów zaliczenia nie uzyskał...


W takim razie by uczcić wspaniałość naszych polskich ustawodawców również postanowiłem, po raz kolejny, ale już ostatni, wziąć udział w rekrutacji! Chcę mieć więcej czasu i okazji na tworzenie tego typu dzieł (tym razem coś starszego, ale znacznie mniej artystyczne, jednak również zajmujące):



poniedziałek, 2 lipca 2012

Wakacje

W zeszły piątek zacząłem wakacje! Wstyd się przyznać, ale to nie jest jakoś strasznie zaskakujące, zostało mi trochę zaliczeń na wrzesień. Jedne zostawiłem świadomie, innych po prostu nie dałem rady mimo dobrych i szczerych chęci, a jeszcze inne są sprawą pierwszego semestru. I chyba to jest najlepsze jest w sesji letniej - kończy się wakacjami!

Lubię wakacje - można wypocząć, ale też by trzeba poszukać jakieś pracy! Problem z wakacjami jest też taki, że ma się poczucie, iż ma się strasznie dużo czasu na naukę, ale jak się okazuje pod koniec czasu wolnego - wcale tak nie jest i się żałuje, że wcześniej się nic nie zrobiło. W związku z tym podczas tych wakacji, jak zwykle z resztą, postanowiłem, że będę się w małych dawkach uczył przez całe dwa miesiące! Zobaczę co z moją leniwą naturą z tego postanowienia wyjdzie...

Jestem już w sumie na pierwszym wyjeździe - odwiedzam Kraków i Wrocław, więc nie mam przy sobie mojej twórczości, ani skanera, w związku z tym dołączę coś z moich dzieł, gdy wrócę do domu!

EDIT:
Wróciłem do domu, oto moje kolejne dzieło:




poniedziałek, 11 czerwca 2012

Sesja

Zbliża się SESJA, jak jedni mówią System Eliminacji Studentów Jest Aktywny, a inni ją traktują jak piękną kobietę... ;-)

Jednak ja nie do końca rozumiem fenomenu sesji. Moim zdaniem najgorsze jest to by być dopuszczonym do niej. To właśnie ostatnie dwa tygodnie przed sesją są najgorsze! Zaliczenia, kończenie projektów, kolokwia, poprawki itp. Sesja to dwa tygodnie, podczas których ma się jeden egzamin dziennie i to cały wysiłek danego dnia! W własne urodziny mam dwa zaliczenia, a to jeszcze nie jest sesja! Po za tym zawsze zostaje jeszcze piękna świadomość, że jest jeszcze termin wrześniowy, a podczas zaliczeń..., tylko przyszły rok, a to może być nieprzyjemne również finansowo!

W sumie to też czas spotkań i nowych znajomości, w końcu można na własne oczy zobaczyć niektórych prowadzących, pierwszy raz w życiu! Jak dobrze pójdzie to niektórych również po raz ostatni!

Po za tym sesje jest tym nieprzyjemnym okresem w którym człowiek robi wszystko inne, tylko się nie uczy! Jedni dostają palącej potrzeby posprzątania w pokoju i ułożeniu wszystkich książek w porządku alfabetycznym. Inni odkrywają portale pełne gier online i "...jeszcze tylko ten jeden ostatni poziom i się uczę...". Obowiązku mają to do siebie, że niezwykle łatwo naszą uwagę skierować gdzieś indziej...

Tym, którzy jeszcze nie znaleźli odciągacza od nauki proponuję:


Zatem życzę powodzenia w przejściu labiryntu, a także zaliczenia Sesji!

sobota, 9 czerwca 2012

Co robię na wykładzie...?

Wykłady są różne! Niektóre są ciekawe, inne nie; niektóre wymagają notowania, inne nie; niektóre... Tak można by jeszcze długo wymieniać.

Jestem już długo studentem, nawet ośmielę się powiedzieć, że zbyt długo. Obcowałem z różnymi zajęciami i prowadzącymi na różnych wydziałach. Był czas, że czas wykładu był dla mnie czasem wolnym od zajęć. Był też czas, że chodziłem tylko na wybrane wykłady i taki, że starałem się być na wszystkich.

Będąc na wykładzie staram się uważać i notować. Są wykłady, które nagrywam, ponieważ nie nadążam z notowaniem. Jednak jeśli są puszczane slajdy, które mam udostępnione w internecie, to nie dostrzegam potrzeby przepisywania ich, a w związku z tym trzeba zająć czymś ręce, by słuch i uwagę skupić na treści, które wypowiada wykładowca.

Oto i wynik zajmowania czymś rąk:

Mam trochę tego rodzaju twórczości, więc jeśli ktoś z odwiedzających ma ochotę przejść mój labirynt - do dzieła! Z częścią postów będę zamieszczał labirynty, ale to nie jedyna twórczość, którą popełniłem.